27 października 2025

 forest

 

Pies – ten, który widział sercem i prowadził mimo ciemności

Forest został znaleziony trzynaście lat temu na trasie szybkiego ruchu w okolicach Nakła nad Notecią. Miał na szyi kawałek łańcucha, był zagubiony, przerażony i samotny. Jak się później okazało – nie widział. Być może był niewidomy od urodzenia, a może stracił wzrok w wyniku okrucieństwa człowieka. Tego nikt już nigdy się nie dowie.

Trafił do punktu przetrzymań zwierząt, gdzie nikt nie chciał go przygarnąć. Był „tylko” zwykłym kundlem, na dodatek niewidomym – wymagającym więcej troski i serca. Przez miesiące jego los był niepewny. Wszyscy przeszli obok, nikt nie dostrzegł jego niezwykłości.

A jednak ktoś nie potrafił pogodzić się z tym, że Forest miał odejść zapomniany. Dzięki upartości wolontariuszki, która przedłużała jego pobyt w punkcie tygodniami, miesiącami, przez ponad rok, Forest nie trafił do schroniska. W końcu jednak nadszedł dzień, gdy decyzja zapadła – pies musiał opuścić punkt. Znalazł się dom w Warszawie, wydawało się, że wreszcie czeka go szczęście. Niestety, los znów zadrwił – człowiek, który obiecał opiekę, okazał się nieodpowiedzialny.

Wtedy Forest trafił pod skrzydła Pogotowia dla Zwierząt. I właśnie wtedy jego los na nowo się odmienił – wrócił w swoje okolice i trafił do domu, w którym miał już pozostać na zawsze. Tam zaczął nowe życie.

Forest, choć niewidomy, poruszał się po ogrodzie, jakby widział wszystko. W ciągu kilku dni znał każdy zakątek, każde drzewo, każdy krzak. Nigdy nie załatwił się w domu, jakby instynktownie wiedział, co wypada, a co nie. Jego zmysły zastąpiły wzrok – słyszał, czuł, „widział” sercem.

Lata mijały, a on zdumiewał wszystkich swoją inteligencją, spokojem i siłą. Kiedy zachorował – walczył. Przewlekła niewydolność trzustki, zerwane soczewki, zespół przedsionkowy, paraliż, problemy z kręgosłupem… nic nie było w stanie złamać jego ducha. Każdą chorobę znosił z pokorą i godnością, jakby chciał udowodnić, że prawdziwa siła nie leży w ciele, ale w duszy.

W klinikach weterynaryjnych znali go wszyscy. Forest wiedział, gdzie jest recepcja, gdzie gabinet doktora, gdzie można liczyć na ciepłe słowo i dotyk dłoni. Witał każdego z merdającym ogonem, jakby chciał dodać otuchy nawet wtedy, gdy sam ledwo trzymał się na łapach.

Rok przed śmiercią wykryto u niego guza śledziony. Diagnoza była druzgocąca – złośliwy naczyniakomięsak. Ryzyko operacji ogromne, ale bez niej Forest umarłby w cierpieniu. Przeszedł zabieg, wybudził się, zjadł, zamachał ogonem. Jakby mówił: „Jeszcze nie teraz. Jeszcze chcę być.”

Przeżył 16 lat. Szesnaście długich, niezwykłych lat w ciemności – ale w świetle miłości, jakiego doświadczył. Do końca był sobą – czuły, wdzięczny, spokojny. Nigdy nie narzekał, nigdy nie okazał strachu.

Forest odszedł spokojnie, po cichu. Jakby wiedział, że jego czas nadszedł. Zasnął w cieple, otoczony miłością, którą sam przez lata rozdawał innym.

Był psem, który nigdy nie widział słońca, a potrafił rozświetlać życie tych, którzy go znali.Był przewodnikiem w ciemności – dla ludzi, którzy dzięki niemu nauczyli się patrzeć sercem.

Forest nie potrzebował wzroku, by widzieć dobro. Wystarczyła mu miłość.A miłość – to wszystko, czego naprawdę trzeba, by pokonać ciemność. 

Już nic Cię nie boli, kochany Forecie...Teraz biegnij wolny, po słonecznych łąkach po tamtej stronie tęczy. Niech wiatr niesie Twój spokój, a słońce ogrzewa Twoją duszę. Czekaj na nas, przyjacielu – kiedyś znów się spotkamy

 

PRZEKAZ NAM SWOJE 1,5% PODATKU

Fundacja  "Słoneczna Zagroda"  

Botaniczna 20                             
83-316 Gołubie                             
KRS  00011420008    

     

słoneczna-zagroda@wp.pl

0048-792-121-981